„Błogosław, duszo moja, Panu i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach” (Ps 103, 2)
Wezwanie do nawrócenia jest ośrodkiem liturgii dzisiejszej niedzieli. Wstęp zawiera opowieść o powołaniu Mojżesza na wodza narodu izraelskiego dla zorganizowania wyjścia z Egiptu. Zdarzenie zaczyna teofania, czyli objawienie się Boga. Ukazuje się On w krzaku płonącym, daje Mojżeszowi usłyszeć swój głos i woła go po imieniu: „Mojżeszu, Mojżeszu” (Wj 3, 4). Odkrywa mu zamiar uwolnienia Izraela rozkazując stanąć na czele przedsięwzięcia. Tak rozpoczyna się pochód Hebrajczyków przez pustynię, który oznacza nie tylko uwolnienie ich z niewoli cudzoziemskiego narodu, lecz ma głębsze znaczenie. Oddziela ich bowiem od kontaktów z ludem bałwochwalczym, oczyszcza obyczaje, odrywa od dóbr ziemskich, aby doprowadzić do czystszej religii i ściślejszego obcowania z Bogiem, a wreszcie do posiadania ziemi obiecanej. Wyjście narodu wybranego jest obrazem drogi oderwania i nawrócenia, jaką w czasie Wielkiego Postu powinien obrać każdy chrześcijanin. A równocześnie koleje tego narodu, który spędza czterdzieści lat na pustyni, nie zdobywając się nigdy na całkowitą wierność Bogu, który go obsypał tyloma dobrodziejstwami, są upomnieniem dla nowego ludu Bożego. Św. Paweł, wspominając nadzwyczajne dobrodziejstwa, w jakie Żydzi obfitowali na pustyni, pisze: „wszyscy spożywali ten sam pokarm duchowy (mannę), wszyscy pili ten sam duchowy napój (wodę, która cudownie wytrysnęła ze skały)… lecz w większości z nich nie upodobał sobie Bóg; polegli bowiem na pustyni” (l Kor 10, 3-5). Oto smutny koniec historii niewierności i przestępstw.
Należeć do ludu Bożego, mieć na własny użytek żywą wodę łaski, pokarm duchowy Eucharystii i wszystkie inne sakramenty — to jeszcze nie zapewnia zbawienia, jeżeli chrześcijanin nic podejmuje sam głębokiego trudu nawrócenia i całkowitego przylgnięcia do Boga. Nikt nie może liczyć ani na swoje stanowisko w Kościele, ani na własne cnoty albo na oddane usługi: „Niech ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł” (tamże 12).
Również i dzisiaj wspólnota wiernych słyszy z ust Jezusa taką samą naukę. Pan na wieść o ucisku politycznym, który pochłonął wiele ofiar, odpowiada: „Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie” (Łk 13, 2-3). Twarde słowa pozwalające nam zrozumieć, że z Bogiem nie można żartować; wypływają one jednak z miłości. Bóg bowiem stara się na wszelki sposób o zbawienie swoich stworzeń. Dzisiaj Bóg nie mówi już do swojego ludu przez Mojżesza, lecz przez swojego Syna; objawia się nie w krzaku płonącym a nie spalającym się, lecz w swoim Jednorodzonym, który, wzywając ludzi do pokuty, uosabia nieskończone miłosierdzie i nigdy nie przestaje się litować. Jezus dzięki temu miłosierdziu prosi Ojca, aby przedłużył czas i poczekał jeszcze, by każdy mógł się opamiętać. Podobnie czyni ogrodnik z przypowieści, kiedy na widok nieurodzajnego drzewa figowego mówi do gospodarza: „Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć” (tamże 8-9). Jezus ofiaruje każdemu człowiekowi swoją łaskę, ożywia go przez zasługi swojej męki, karmi swoim Ciałem i Krwią, wyjednuje dla niego miłosierdzie Ojca; cóż więcej mógłby uczynić? Człowiek powinien więc starać się nie nadużywać tak wielkich dobrodziejstw, lecz posługiwać się nimi coraz lepiej, by wydawać owoce prawdziwego życia chrześcijańskiego.
– Błogosław, duszo moja. Pana, i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach. On odpuszcza wszystkie twoje winy, On leczy wszystkie twe niemoce… Pan czyni dzieła sprawiedliwe, bierze w opiekę wszystkich uciśnionych. Drogi swoje objawił Mojżeszowi, dzieła swoje synom Izraela. Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo łagodny… jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, tak można jest Jego łaskawość dla tych, co się Go boją (Psalm 103, 2-3. 6-8. 11).
Spójrz, o Panie, i uwolnij duszę moją… spraw, abym się nawrócił, odczuwam bowiem trudność i zmęczenie na drodze mojego nawrócenia…
Napisano: był na tym świecie, a świat stał się przez Niego, lecz świat Go nie poznał. Wiec jeśli byłeś na tym świecie, a świat Cię nie poznał, to wina naszej nieczystości, która nie znosi Twojego widoku. Lecz gdy się nawracamy, czyli kiedy zmieniając stare życie usiłujemy dać jakby nowe oblicze naszemu duchowi, odczuwamy dobrze, jak trudno i ciężko, o Panie, odwrócić się od mrocznej namiętności ziemskiej od pogody i pokoju Twojej światłości Bożej. Mówimy wiec: spójrz o Panie, wspomóż nas, aby się dokonało w nas to nawrócenie, niech ono Cię skłoni, byś oddał się chętnie na radość tym, którzy Cię kochają…
Uwolnij duszę moją, skrępowaną nieprawościami tego świata i zranioną cierniami dotkliwych pragnień, nawet w chwili nawrócenia… uzdrów mnie więc nie dla zasług moich, lecz przez miłosierdzie Twoje (św. Augustyn).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 309