„Panie, przymnóż nam wiary” (Łk 17, 5)
Liturgia dzisiejsza jest ześrodkowana na temacie wiary. Prorok Habakuk (1, 2-3; 2, 2-4) żali się wobec Boga na opłakane warunki swojego narodu. Wewnątrz nieprawość, Izrael bowiem jest niewierny swojemu Bogu, a na zewnątrz przemoc i gwałt, bo kraj niszczą wrogowie. Stali się oni narzędziami sprawiedliwości Bożej, aby pokarać Żydów, chociaż byli nie mniejszymi niż oni grzesznikami. Jest to zgorszenie płynące ze zwycięstwa zła, które zdaje się niszczyć wszelkie dobro i pociągać do upadku nawet dobrych. Bóg na koniec odpowiada swojemu prorokowi przez widzenie, które ten ma jasno opisać dla nauki tych wszystkich, którzy dopiero przyjdą; Bóg zachęca do wytrwałości, ponieważ sprawiedliwości stanie się zadość, lecz w swoim czasie: „Jeśli się opóźnia, ty jej oczekuj, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie”, bo „oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności” (tamże 3-4). Nauka dotyczy tak Izraelity, jak i chrześcijanina — wszystkich wierzących. Ważna w każdej okoliczności życia poszczególnych ludzi, narodów, Kościoła. Nawet kiedy wszystko tak się rozwija, jak gdyby Bóg tego nie widział lub nie istniał, trzeba być mocnym w wierze. Bóg może opóźniać swoją pomoc, lecz jest pewne, że wesprze tych, którzy wierzą w Niego i do Niego się uciekają. „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8, 28).
Drugie czytanie (2 Tm 1, 6-8. 13-14) rozwija inny aspekt wiary: odważne świadectwo dawane Chrystusowi i Ewangelii. Św. Paweł pisze do Tymoteusza: „Nie wstydź się świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga” (tamże 8). Niezłomny Apostoł, który dla wiary podejmował walki i ryzyka niezliczone, a uważał za wielką chlubę, że jest więziony dla Chrystusa, słusznie mógł zachęcać swojego ucznia i współpracownika, aby się nie lękał z powodu trudności, lecz cierpiał razem z nim dla Ewangelii. Chrześcijanin, który nie jest gotowy cierpieć dla swojej wiary, nie będzie mógł oprzeć się napaści nieprzyjaciół. To ludzka rzecz, że w pewnych okolicznościach rodzi się bojaźń lub strach, lecz zostaną one zwyciężone „według mocy Boga” i „z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka” (tamże 8. 14). Duch istotnie został dany wiernym, aby podtrzymywać ich słabość (Rz 8, 26) i uczynić ich zdolnymi wyznawać imię Pana (1 Kor 12, 3).
Rozważania te samorzutnie rodzą modlitwę, jaką zawiera dzisiejsza ewangelia: „Panie, przymnóż nam wiary!” (Łk 17, 5-10). By wierzyć bez wahania i pozostać wiernym Bogu i w przeciwnościach, i w czasie walk toczonych przeciw wierze, trzeba wiary wytrwałej, mocnej, jakiej tylko Bóg może udzielić. Apostołom, którzy kiedyś prosili o nią, Jezus mówił: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarno gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna (tamże 6). Oto obrazowy język oddający wszechmoc wiary. Jezus nie żąda wiele, żąda ziarnka wiary równego najmniejszemu ziarnku gorczycy, które nie większe jest niż główka od szpilki. Jeśli jednak wiara jest prawdziwa, żywa, płynie z przekonania, będzie zdolna do rzeczy bardzo wielkich, niepojętych z ludzkiego punktu widzenia. Jezus pragnie wychować swoich uczniów do wiary bez niepewności lub wahań, do wiary, która opierając się na mocy Boga, we wszystko wierzy, wszystkiego się spodziewa, odważa się na wszystko i trwa niezłomna nawet w okolicznościach przykrych i ciemnych.
– Wszechmogący wieczny Boże, który w szczodrobliwości swojej miłości przewyższasz nasze zasługi i pragnienia, wylej na nas swoje miłosierdzie, przebacz to, czego lęka się sumienie, i dodaj to, czego modlitwa nie śmie się spodziewać (Mszał Polski: kolekta).
– O Panie, Ty powiedziałeś, że wszystko jest możliwe dla wierzącego. Wiemy też, że spośród wszystkich cnót najlepsza i najmilsza Tobie jest wiara. W istocie to dzięki niej przygotowujemy się wejść do świętego świętych. Bez niej nawet Ty, Panie chwały, nie dokonałbyś na naszą korzyść Twoich przedziwnych cudów: zanim ich dokonałeś, chciałeś, aby nasza wiara dołączyła się do Twojej dobroci. A to dlatego, że wiara jest zdolna sama przez się dać życie, zaledwie Cię dotknie z bliska, o Panie. Zresztą Twoje błogosławione usta wypowiedziały te słowa: „Wiara twoja cię uzdrowiła”…
Istotnie, wiara nie większa od małego, pokornego ziarnka gorczycy ma moc przenosić wielkie góry do morza; my zaś otrzymaliśmy tę wiarę jako przewodnika, który otwiera drogę życia jako prawdziwy kult Boga. Ta wiara poprzez oczy duszy widzi bez wahania rzeczy przyszłe, nawet te zakryte… Ona jest złączona z miłością i nadzieją… Jeśli bowiem wierzę w Ciebie, również miłuję Cię, Panie, a równocześnie będę spodziewał się Twoich darów niewidzialnych (św. Grzegorz z Narek).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 281