Duch umiejętności
Duchu święty, utwierdź moją wiarę swoją mocą (1 Kor 2, 4-5)
Św. Jan od Krzyża, prowadzony przez Ducha Świętego, nakreślił swoją sławną drogę „nic”, która pomijając wszystkie dobra stworzone wiedzie prosto i szybko do zjednoczenia z Bogiem. „Nic, nic — powtarza Święty — ani to, ani tamto; ani dobra ziemskie, ani dobra niebieskie” (Szkic Góry Karmel), czyli żadne przyjemności i pociechy duchowe, lecz sam Bóg. Człowiek oświecony przez Ducha Świętego nie przeraża się takim wyrzeczeniem, lecz podejmuje je z radością, zrozumiał bowiem, że „wszystkie rzeczy są marnością, z wyjątkiem miłowania Boga i służenia Jemu samemu” (O naśladowaniu III, 1, 4).
Duch Święty pozwala jednak zrozumieć również prawdziwą wartość rzeczywistości ziemskich. Chociaż ukazuje, że „wszelki byt stworzony w porównaniu z nieskończonym bytem Boga jest niczym” (J.K.: Dr. I, 4, 4), nie zaprzecza doskonałości zawartej w stworzeniach, lecz ukazuje ją jedynie jako ślad, odblask nieskończonej doskonałości Boga. Tak oglądane stworzenia nie są już przeszkodą, lecz szczeblami, po których można wznieść się do Boga: „Dusza — mówi św. Jan od Krzyża — czuje się wielce pobudzona do miłości swego umiłowanego Boga przez rozważanie stworzeń, jako że są dziełami Jego własnej ręki” (P.d. 4, 3). Każde stworzenie jest posłańcem, który głosi Boga: oznajmia Jego dobroć, piękność, wszechmoc, obecność. Chrześcijanin osiąga wówczas doskonałą równowagę względem wszystkich rzeczy stworzonych: miłuje je jako dzieła ręki Boga i milczące głosicielki Jego miłości i obecności, lecz nie przywiązuje się do nich, bo jego serce spoczywa tylko w Bogu. Sobór Watykański II wiele razy mówił w tym znaczeniu: „Człowiek, uczyniony w Duchu Świętym nowym stworzeniem, może i powinien miłować rzeczy same jako stworzone przez Boga. Otrzymuje je od Boga i widzi je niejako spływające z ręki Bożej — dlatego je szanuje. Dziękując za nie Bogu-Dobroczyńcy i używając stworzeń oraz korzystając z nich w duchu ubóstwa i wolności, wprowadza siebie w prawdziwe posiadanie świata, niby nic nie mając, a wszystko posiadając:
– Wszechmocny, wieczny, sprawiedliwy i miłosierny Boże, przez wzgląd na siebie samego udziel łaski mnie nędznemu, abym czynił to, co wiem, że Ty chcesz, i abym czynił zawsze to, co się Tobie podoba; abym zewnętrznie oczyszczony, wewnętrznie oświecony i rozpalony ogniem Ducha Świętego mógł naśladować Syna Twojego, Pana naszego Jezusa Chrystusa, i dojść do Ciebie, o Najwyższy, tylko dzięki Twojej łasce…
Proszę Cię, o Panie, aby płomienna i słodka moc Twojego imienia oderwała mój umysł od wszystkich rzeczy, jakie są pod niebem, bym umarł w uniesieniu miłości ku Tobie, bo Ty raczyłeś umrzeć w uniesieniu miłości ku mnie (św. Franciszek z Asyżu). Nie z wahaniem, lecz z niewzruszoną świadomością kocham Cię, Panie. Zraniłeś serce moje swoim słowem i umiłowałem Cię. Lecz także niebo i ziemia, i wszystko, co się w nich znajduje, zewsząd mówią do mnie, abym Cię kochał, i bez przerwy o tym mówią wszystkim, aby nie mogli wymówić się od winy…
Lecz cóż ja kocham, gdy kocham Ciebie? Nie wdzięki ciała ni urodę życia, ani blask światła tak miły oczom; nie słodkie melodie różnorakich pieśni, nie przyjemny zapach kwiatów, olejków i ziół wonnych, nie mannę i miody, nie członki cielesne nęcące do uścisków — nie to ja kocham, gdy kocham Boga mego. A jednak kocham jakieś światło, jakiś głos, jakąś woń, jakiś pokarm i jakiś uścisk, gdy kocham Boga mego, który jest światłem, głosem, wonią, pokarmem, uściskiem dla mego wewnętrznego człowieka, tam gdzie duszy mej przyświeca światło nie objęte przestrzenią, gdzie rozbrzmiewa pieśń, której czas nie porywa, gdzie unosi się woń, której podmuch wiatru nie rozwieje, gdzie smak rozkoszuje się pokarmem, którego nie umniejsza spożycie, i gdzie przebywa coś, od czego nie odrywa przesyt. Oto co kocham, gdy kocham Boga mego.
Prawda mówi do mnie: „Nie jest twoim Bogiem ani niebo, ani ziemia, ani żaden byt materialny”… Już ty, mówię ci, duszo, jesteś czymś lepszym niż twoje ciało… Lecz Bóg twój jest Życiem nawet twojego życia (św. Augustyn: WyznaniaX, 6, 8. 10).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 235