Rozważanie na niedzielę, 7 października 2012

„Błogosławiony każdy, kto boi się Pana, kto chodzi Jego drogami” (Ps 128, 1)

Pierwsze czytanie, psalm responsoryjny i Ewangelia z dnia zbiegają się w temacie rodziny. Ze Starego Testamentu czytamy wspaniałą kartę Księgi Rodzaju (2, 18-24), gdy Bóg przyprowadza przed człowieka „wszelkie zwierzęta ziemne i wszelkie ptaki powietrzne” (tamże 19), aby każdemu dał nazwę i przekonał się, czy między nimi znajduje się odpowiednia „pomoc” dla niego. Adam daje nazwę każdemu zwierzęciu, lecz żadne nie zaspokaja jego potrzeby towarzystwa i miłości. Wśród tak wielkiej rozmaitości istot żyjących człowiek zostaje sam, oddalony od wszystkich, wskutek najwyższego daru rozumu i woli, który go czyni „obrazem” Boga. Wówczas Bóg stara się wypełnić jego samotność: „Nie jest dobrze, zęby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (tamże 18). Stwarza niewiastę, a kiedy mu ją ukazuje, Adam unosi się radością, rozpoznając w niej towarzyszkę we wszystkim podobną do siebie: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!” (tamże 23). Niewiasta stworzona, aby stać się pomocą dla mężczyzny, uzupełnia go, podobnie jak on ją uzupełnia. Ta sama natura ludzka, lecz zróżnicowana w obydwu płciach, które według planu Bożego mają wielkie zadanie dopełniać się, podtrzymywać wzajemnie i współpracować z Nim dla rozmnożenia rodzaju ludzkiego. Stąd wniosek: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (tamże 24). Nierozerwalność małżeństwa tutaj ma swój korzeń, swoje głębokie i święte uzasadnienie.

Kiedy faryzeusze będą pytali Jezusa o rozwód (Mk 10, 2-16), dozwolony przez Mojżesza w pewnych wypadkach, wtedy nie uczyni On żadnej różnicy, lecz zniesie go w sposób najbardziej bezwzględny odwołując się właśnie do tych słów Pisma. Pan oświadcza, że prawo Mojżeszowe było dane „przez wzgląd na zatwardziałość serc” ludzi (tamże 5), na początku zaś stworzenia nie było tak, Bóg bowiem stwarzając mężczyznę i niewiastę chciał, by byli złączeni „tak, by byli oboje jednym ciałem”. I kończy: „Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela” (tamże 9). Kiedy uczniowie prosili Go o dalsze wyjaśnienie, Jezus potwierdził jeszcze tę naukę. W ten sposób nierozerwalność małżeństwa, potwierdzona już w zaraniu ludzkości, została w pełni odnowiona przez Pana. Ona zabezpiecza trwałość i świętość rodziny nie tylko dla dobra małżonków, lecz także dla dobra dzieci. Ewangelia dzisiejsza opatrznościowo kończy się urywkiem dotyczącym dzieci. Uczniów znudziło to nieustanne gromadzenie się małych wokół Mistrza, usiłowali więc je oddalić, a oto Jezus mówi: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (tamże 14); a biorąc je w objęcia i błogosławiąc, bez wątpienia przyjmował i błogosławił także matki, które je prowadziły. Zadaniem rodziców chrześcijańskich jest właśnie „wpajać chrześcijańskie nauki i ewangeliczne cnoty potomstwu przyjmowanemu z miłością od Boga” (KK 41). Naśladując ten przykład niewiast żydowskich, rodzice powinni prowadzić swoje dzieci do Jezusa, aby je błogosławił, aby wzrastając w Jego szkole, zachowały niewinność i kiedyś weszły do królestwa niebieskiego przygotowanego dla nich. W ten sposób małżeństwo przyczynia się do rozszerzenia królestwa Bożego, podobnie jak przyczynia się do tego, chociaż innymi drogami, dziewictwo poświęcone Bogu. Dwa różne powołania, lecz równie potrzebne i uzupełniające się. To, co rodzice czynią w obrębie rodziny dla wychowania chrześcijańskiego własnych dzieci, to samo ludzie poświęceni Bogu robią w społeczeństwie na rzecz dzieci innych ludzi, szczególnie najbardziej opuszczonych i potrzebujących przewodnictwa, by spotkać Jezusa i żyć według Ewangelii.

– Boże, Ty mocą swojej potęgi stworzyłeś wszystko z niczego, Ty wprowadziwszy ład na początku wszechświata dałeś człowiekowi stworzonemu na obraz Boży niewiastę jako nieodłączną pomoc, aby byli już odtąd oboje tylko jednym ciałem, a przez to pouczyłeś nas, że nigdy nie wolno rozłączyć tego, co z Twojego rozporządzenia miało jeden początek.

Boże, Ty uświęciłeś związek małżeński przez tak podniosłą tajemnicę, że stał się on obrazem mistycznego związku Chrystusa z Kościołem. Z Twojej woli niewiasta łączy się z mężem, a związek ten, ustanowiony na początku, otrzymuje tak szczególne błogosławieństwo, iż go nie unicestwia ani kara za grzech pierworodny, ani wyrok potopu. Zwróć swoje dobrotliwe spojrzenie, o Panie, na każdą oblubienicę chrześcijańską, która jednocząc się ze swoim oblubieńcem, pragnie umocnienia Twoim błogosławieństwem. Niech ten związek będzie dla niej związkiem miłości i pokoju, aby mogła naśladować przykład świętej oblubienicy wychwalanej przez Pismo święte. Niech jej zawierzy serce oblubieńca; i uważając ją za towarzyszkę i współuczestniczkę życia łaski, niech odnosi się do niej zawsze z należytym uszanowaniem, miłuje ją, jak Chrystus umiłował swój Kościół.

Udziel, o Panie, łaski, aby małżonkowie trwali niewzruszenie w wierze, wierni swoim obowiązkom i zawsze zjednoczeni, i jaśnieli nieskazitelnością życia. Umocnieni nauką Ewangelii niech się staną dla wszystkich prawdziwymi świadkami Chrystusa; obdarz potomstwem rodziców cnotliwych; niechaj oglądają potomstwo swych dzieci i doczekają się w końcu pogodnej starości, i osiągną życie wieczne w królestwie niebieskim (Mszał Polski: modlitwy mszy [7] Za nowożeńców).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 278

Udostępnij:
  • Facebook
  • Wykop
  • Twitter
  • Google Bookmarks
  • LinkedIn
  • email
  • Drukuj

Rozważanie na niedzielę, 7 października 2012

„Błogosławiony każdy, kto boi się Pana, kto chodzi Jego drogami” (Ps 128, 1)

Pierwsze czytanie, psalm responsoryjny i Ewangelia z dnia zbiegają się w temacie rodziny. Ze Starego Testamentu czytamy wspaniałą kartę Księgi Rodzaju (2, 18-24), gdy Bóg przyprowadza przed człowieka „wszelkie zwierzęta ziemne i wszelkie ptaki powietrzne” (tamże 19), aby każdemu dał nazwę i przekonał się, czy między nimi znajduje się odpowiednia „pomoc” dla niego. Adam daje nazwę każdemu zwierzęciu, lecz żadne nie zaspokaja jego potrzeby towarzystwa i miłości. Wśród tak wielkiej rozmaitości istot żyjących człowiek zostaje sam, oddalony od wszystkich, wskutek najwyższego daru rozumu i woli, który go czyni „obrazem” Boga. Wówczas Bóg stara się wypełnić jego samotność: „Nie jest dobrze, zęby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (tamże 18). Stwarza niewiastę, a kiedy mu ją ukazuje, Adam unosi się radością, rozpoznając w niej towarzyszkę we wszystkim podobną do siebie: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!” (tamże 23). Niewiasta stworzona, aby stać się pomocą dla mężczyzny, uzupełnia go, podobnie jak on ją uzupełnia. Ta sama natura ludzka, lecz zróżnicowana w obydwu płciach, które według planu Bożego mają wielkie zadanie dopełniać się, podtrzymywać wzajemnie i współpracować z Nim dla rozmnożenia rodzaju ludzkiego. Stąd wniosek: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (tamże 24). Nierozerwalność małżeństwa tutaj ma swój korzeń, swoje głębokie i święte uzasadnienie.

Kiedy faryzeusze będą pytali Jezusa o rozwód (Mk 10, 2-16), dozwolony przez Mojżesza w pewnych wypadkach, wtedy nie uczyni On żadnej różnicy, lecz zniesie go w sposób najbardziej bezwzględny odwołując się właśnie do tych słów Pisma. Pan oświadcza, że prawo Mojżeszowe było dane „przez wzgląd na zatwardziałość serc” ludzi (tamże 5), na początku zaś stworzenia nie było tak, Bóg bowiem stwarzając mężczyznę i niewiastę chciał, by byli złączeni „tak, by byli oboje jednym ciałem”. I kończy: „Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela” (tamże 9). Kiedy uczniowie prosili Go o dalsze wyjaśnienie, Jezus potwierdził jeszcze tę naukę. W ten sposób nierozerwalność małżeństwa, potwierdzona już w zaraniu ludzkości, została w pełni odnowiona przez Pana. Ona zabezpiecza trwałość i świętość rodziny nie tylko dla dobra małżonków, lecz także dla dobra dzieci. Ewangelia dzisiejsza opatrznościowo kończy się urywkiem dotyczącym dzieci. Uczniów znudziło to nieustanne gromadzenie się małych wokół Mistrza, usiłowali więc je oddalić, a oto Jezus mówi: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (tamże 14); a biorąc je w objęcia i błogosławiąc, bez wątpienia przyjmował i błogosławił także matki, które je prowadziły. Zadaniem rodziców chrześcijańskich jest właśnie „wpajać chrześcijańskie nauki i ewangeliczne cnoty potomstwu przyjmowanemu z miłością od Boga” (KK 41). Naśladując ten przykład niewiast żydowskich, rodzice powinni prowadzić swoje dzieci do Jezusa, aby je błogosławił, aby wzrastając w Jego szkole, zachowały niewinność i kiedyś weszły do królestwa niebieskiego przygotowanego dla nich. W ten sposób małżeństwo przyczynia się do rozszerzenia królestwa Bożego, podobnie jak przyczynia się do tego, chociaż innymi drogami, dziewictwo poświęcone Bogu. Dwa różne powołania, lecz równie potrzebne i uzupełniające się. To, co rodzice czynią w obrębie rodziny dla wychowania chrześcijańskiego własnych dzieci, to samo ludzie poświęceni Bogu robią w społeczeństwie na rzecz dzieci innych ludzi, szczególnie najbardziej opuszczonych i potrzebujących przewodnictwa, by spotkać Jezusa i żyć według Ewangelii.

– Boże, Ty mocą swojej potęgi stworzyłeś wszystko z niczego, Ty wprowadziwszy ład na początku wszechświata dałeś człowiekowi stworzonemu na obraz Boży niewiastę jako nieodłączną pomoc, aby byli już odtąd oboje tylko jednym ciałem, a przez to pouczyłeś nas, że nigdy nie wolno rozłączyć tego, co z Twojego rozporządzenia miało jeden początek.

Boże, Ty uświęciłeś związek małżeński przez tak podniosłą tajemnicę, że stał się on obrazem mistycznego związku Chrystusa z Kościołem. Z Twojej woli niewiasta łączy się z mężem, a związek ten, ustanowiony na początku, otrzymuje tak szczególne błogosławieństwo, iż go nie unicestwia ani kara za grzech pierworodny, ani wyrok potopu. Zwróć swoje dobrotliwe spojrzenie, o Panie, na każdą oblubienicę chrześcijańską, która jednocząc się ze swoim oblubieńcem, pragnie umocnienia Twoim błogosławieństwem. Niech ten związek będzie dla niej związkiem miłości i pokoju, aby mogła naśladować przykład świętej oblubienicy wychwalanej przez Pismo święte. Niech jej zawierzy serce oblubieńca; i uważając ją za towarzyszkę i współuczestniczkę życia łaski, niech odnosi się do niej zawsze z należytym uszanowaniem, miłuje ją, jak Chrystus umiłował swój Kościół.

Udziel, o Panie, łaski, aby małżonkowie trwali niewzruszenie w wierze, wierni swoim obowiązkom i zawsze zjednoczeni, i jaśnieli nieskazitelnością życia. Umocnieni nauką Ewangelii niech się staną dla wszystkich prawdziwymi świadkami Chrystusa; obdarz potomstwem rodziców cnotliwych; niechaj oglądają potomstwo swych dzieci i doczekają się w końcu pogodnej starości, i osiągną życie wieczne w królestwie niebieskim (Mszał Polski: modlitwy mszy [7] Za nowożeńców).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 278

Udostępnij:
  • Facebook
  • Wykop
  • Twitter
  • Google Bookmarks
  • LinkedIn
  • email
  • Drukuj

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *