„Tyś, Panie, naszym Ojcem… Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił” (Iz 63, 16. 19)

Od dnia pierwszego grzechu, kiedy Bóg olśnił Adama obietnicą Odkupiciela, nadzieje ludzkości skierowały się ku zapowiedzianemu zbawieniu. Prorocy byli jego niestrudzonymi heroldami. „Tyś, Panie, naszym Ojcem, Odkupiciel nasz to Twoje imię odwieczne… Oto Tyś zawrzał gniewem, bośmy grzeszyli przeciw Tobie od dawna i byliśmy zbuntowani… A jednak, Panie, Tyś naszym Ojcem” (Iz 63, 16; 64, 4-7). Głębokie poczucie grzechu i niezdolności człowieka do podniesienia się przeplata się z pragnieniem zbawienia, z ufnością ku Bogu wyrażoną w słowach niemal ewangelicznych: „Tyś naszym Ojcem”. Wydaje się, że Izajasz swoją wzruszającą modlitwą chciałby przyspieszyć przyjście Zbawiciela: „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił!” (63, 19). Historia mówi, jak to wołanie zostało wysłuchane i obietnica Boga wypełniona. Istotnie, niebiosa rozdarły się, a ludzkość otrzymała swojego Zbawiciela, Pana Jezusa. Prośba Izajasza jest jednak ciągle aktualna, liturgia zaś powtarza ją w czasie Adwentu: „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił!” Syn Boży historycznie już przyszedł i przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie zbawił grzeszną ludzkość. Mimo to tajemnica ta, aczkolwiek sama w sobie już wypełniona, powinna aktualizować się dla każdego człowieka i stale w nim ponawiać, by przywieść go „do wspólnoty z… Jezusem Chrystusem, Panem naszym” (1 Kor 1, 9). Dopóki ta wspólnota nie stanie się doskonałą, czyli dopóki łaska nie ogarnie i nie przemieni człowieka całkowicie, ma on jeszcze powód do wyczekiwania Zbawiciela. Pan przychodzi nieustannie przez sakramenty, przez swoje słowo, które głosi Kościół, przez natchnienia i pobudki wewnętrzne. Nie ma końca przyjmowaniu Go i pragnieniu, aby przychodził zawsze, w sposób coraz bardziej intymny, głęboki, przemieniający: „Duch i Oblubienica [Kościół] mówią: „, i każdy wierny powtarza: „Przyjdź, Panie Jezu” (Ap 22, 17. 20).

Św. Paweł wyrażając Koryntianom radość z powodu łaski Bożej, jaką otrzymali w Chrystusie – w Nim bowiem zostali wzbogaceni we wszystko i w Nim posiadają wszelki dar – wzywa ich do oczekiwania „objawienia się Pana” (1 Kor 1, 4-7). To są owe dwa bieguny, wśród których wznosi się łuk chrześcijańskiego Adwentu: wdzięczna pamięć o narodzeniu Zbawiciela i o wszystkich darach otrzymanych od Niego oraz o Jego chwalebnym „objawieniu się” na końcu czasów. Jeżeli ten okres środkowy jest istotnie wypełniony oczekiwaniem świadomym i czynnym, Bóg sam, jak mówi Apostoł, wiernych „będzie umacniał aż do końca, aby byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa” (tamże 8). Na wierność człowieka, który żyje oczekując swojego Boga, odpowiada wiernością Bóg, który niezawodnie dotrzymuje swoich obietnic.

Wierność człowieka zaś powinna być taka, jaką ukazuje Ewangelia (Mk 13, 34-37): powinna być ofiarną służbą w wypełnianiu własnego obowiązku bez poddawania się zmęczeniu czy lenistwu. Tak jak to czyni gorliwy sługa, który nie zasypia podczas nieobecności gospodarza, lecz spełnia prace, które zostały mu zlecone; kiedy zaś powróci gospodarz „z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem” (tamże 35), zastanie go zawsze na swoim miejscu, oddanego pracy, nie zalęknionego jak ktoś, kto został przyłapany na błędzie, lecz rozradowanego, że zobaczył pana. A ponieważ dla chrześcijanina Bóg jest nie tylko Panem, lecz Ojcem, spotkanie będzie pełne radości.

– Ty, o Panie, jesteś naszym Ojcem, od wieków Twoje imię jest „Odkupiciel nasz”. Czemuż, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg i zatwardzać nasze serce, tak że się nie lęka Ciebie? Powróć przez miłość ku swoim sługom… O, gdybyś rozdarł niebiosa i zstąpił!
Ty wychodzisz naprzeciw tym wszystkim, którzy pełnią sprawiedliwość i pamiętają o Twych drogach. Oto Tyś zawrzał gniewem, żeśmy zgrzeszyli przeciw Tobie od dawna i byliśmy zbuntowani. Wszyscy byliśmy skalani i jak brudne szaty są wszystkie nasze dobre uczynki; wszyscy opadliśmy zwiędnięci jak liście, nasze winy zaś poniosły nas jak wicher.

Nikt nie wzywał Twojego imienia, nikt się nie zbudził, by się chwycić Ciebie. Bo skryłeś swoje oblicze przed nami i oddałeś nas w moc naszej winy. A jednak, o Panie, Tyś naszym Ojcem. Myśmy gliną, a Ty naszym twórcą. My wszyscy jesteśmy dziełem rąk Twoich. Nie gniewaj się zbytnio, o Panie, i nie pamiętaj ciągle naszych nieprawości. Oto wejrzyj na nas, jesteśmy wszyscy Twoim ludem (Iz 63, 16-19; 64, 4-8).

– Okaż mi, Panie, swoje miłosierdzie i daj mi Twoje zbawienie… O Mądrości nieskończona, przyjdź i prowadź mnie drogami zbawienia. O Jasności chwały Ojca, przyjdź i oświeć mnie blaskiem cnót Twoich. O Słońce sprawiedliwości, przyjdź i udziel światła i żywotnego ciepła pogrążonemu w cieniach śmierci. O Królu królów, przyjdź kierować mną. O Nauczycielu ludów, przyjdź nauczać mnie. O Zbawicielu świata, przyjdź zbawić mnie (L. da Ponte).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 34

Udostępnij:
  • Facebook
  • Wykop
  • Twitter
  • Google Bookmarks
  • LinkedIn
  • email
  • Drukuj