Pan będzie sądził świat sprawiedliwie (Ps 98, 9)

Liturgia omawiając w ubiegłą niedzielę temat wskrzeszenia umarłych, kierowała myśl do rzeczywistości ponadziemskich. Dzisiaj postępuje w tym samym kierunku i zatrzymuje się na „dniu Pańskim”, kiedy — na końcu czasów — Chrystus powróci „w chwale sądzić żywych i umarłych” (Wierzę). Prorok Malachiasz (3, 19-20; I czytanie) ukazuje to w jaskrawych barwach: „Oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień” (tamże 19). Obrazy, które mało podobają się współczesnej umysłowości, wyrażają jednak wielką prawdę. Chociaż w obecnym życiu często tryumfuje zło, a ci, którzy szydzą z Boga, żyją dostatnio i wygodnie, to przyjdzie czas, w którym sam Bóg odmierzy każdą rzecz sprawiedliwie. „Wtedy zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a krzywdzicielem, między tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy” (tamże 18). Każdego spotka los, jaki sobie przygotował swym postępowaniem; w ten sposób, jeśli dla bezbożnych dzień sądu będzie jak ogień pożerający, to dla sprawiedliwych stanie się objawieniem miłosierdzia Bożego. „Będę dla nich łaskawy — mówi Pan — jak jest litościwy ojciec dla syna, który jest mu posłuszny” (tamże 17). Jest to delikatne wyrażenie, które ujawnia ojcowską dobroć Boga. Nagradza On ponad wszelką zasługę tych, którzy Go miłują. Dla nich to „wzejdzie słońce sprawiedliwości” (tamże 20). Chrystus Pan, który oświeciwszy świat, by prowadzić go drogami dobra i pokoju (Łk 1, 79), powróci, aby przyjąć do swojej chwały wiecznej tych wszystkich, którzy szli za jego światłem.

Ewangelia (Łk 21, 5-19) podaje wyjątek z eschatologicznego przemówienia Jezusa, w którym przepowiednia wydarzeń, jakie poprzedzą koniec świata, przeplata się z przepowiednią wydarzeń, mających poprzedzić upadek Jerozolimy i zniszczenie świątyni. Pan mówi przede wszystkim o ukazaniu się wielu, którzy wystąpią w Jego imieniu, głosząc fałszywą naukę i fałszywe przepowiednie. „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono… nie chodźcie za nimi” (tamże 8). Zniekształcanie prawdy jest bardzo zdradliwym niebezpieczeństwem. Należy być ostrożnym i umieć rozróżniać; tego, kto sprzeciwia się Pismu świętemu, kto nie jest z Kościołem, z Papieżem, nie wolno słuchać. Jezus zapowiada następnie „wojny, przewroty… trzęsienia ziemi, głód i zarazę” (tamże 9-10). Historia każdej epoki zapisuje klęski tego rodzaju; dlatego byłoby zuchwalstwem dopatrywać się w nich — jak i w mnóstwie fałszywych proroków — znaku zbliżającego się końca. Sam Jezus przepowiadając te rzeczy rzekł: „nie trwóżcie się… nie zaraz nastąpi koniec” (tamże 9). Wydarzenia te „muszą jednak nastąpić” (tamże); według planu Bożego ich zadaniem jest przypominanie ludziom, że tutaj na ziemi wszystko przemija, wszystko jest w drodze ku „nowemu niebu i ziemi nowej, w których będzie mieszkała sprawiedliwość” (2 P 3, 13), a sprawiedliwi będą uczestniczyli na wieki w chwale swojego Pana. Podobnie należy patrzeć na prześladowania, jakie w każdym czasie dotykają Kościół, nie są one dla zguby, lecz dla dobra wierzących, by oczyścić i umocnić ich wiarę. „Będzie to dla was sposobność — mówi Jezus — do składania świadectwa” (Łk 21, 13). Dlatego zakończenie tego wyjątku jest nie tylko pogodne, lecz i pełne ufności. Jezus zachęca swoich uczniów, aby się nie przejmowali nawet wówczas, gdy zostaną uwięzieni, ciągani przed sądy, prześladowani przez przyjaciół lub krewnych, stając się dla wszystkich przedmiotem nienawiści. On będzie czuwał nad nimi, i jeśli dla Jego imienia muszą utracić życie, zyskają je w wieczności. „Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (tamże 19). Nie przez troskę ani protesty, nie przez spory odniesie się zwycięstwo, lecz strzegąc wytrwale wierności Chrystusowi, ufając Mu mimo szalejących burz.

– O Panie, prawdziwy mój Boże, kto Ciebie nie zna, nie miłuje Ciebie! O, jakże to wielka prawda, lecz biada, Panie, tym, którzy Ciebie znać nie chcą! Jak straszna będzie dla nich godzina śmierci!… Często rozmyślam o tym, Chryste mój, jak słodkim, jak zachwycającym wejrzeniem oczy Twoje spoczywają na duszy, która Ciebie miłuje, i na którą Ty, Dobro moje, raczysz spoglądać z miłością. Jedno takie wejrzenie, taką słodką radością napełniające duszę, którą przyjąłeś za swoją – sądzę, że starczy za sowitą nagrodę po najdłuższych latach służby Tobie.

O wielki Boże, jak trudno dać pojęcie ludziom o tym, jak słodki jest Pan! O chrześcijanie, chrześcijanie, pomnijcie, że ten wielki Bóg raczył was przybrać za braci! Poznajcież Go, nie lekceważcie Go, bo jak wejrzenie Jego pocieszające jest dla miłujących Go, tak płonie straszliwą zapalczywością dla tych, którzy Go prześladują. O, czemuż tego zrozumieć nie chcemy, że grzech jest otwartą walką przeciw Bogu, walką wszystkich zmysłów i wszystkich władz duszy? Im większą mają w kimś te władze bystrość i siłę, tym większą przez grzech wyrządzają zdradę swemu Królowi… Ulecz, o Boże mój, tak wielki nierozum i ślepotę! (sto. Teresa od Jezusa: Wołania duszy do Boga 14, 1-2. 4).

– Daj nam, Panie, abyśmy byli nieustannie wierni naszym obowiązkom chrześcijańskim, abyśmy tylko w Twojej służbie, która jest źródłem wszelkiego dobra, mogli kosztować pełnego i trwałego szczęścia (Mszał Polski: kolekta).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 463

Udostępnij:
  • Facebook
  • Wykop
  • Twitter
  • Google Bookmarks
  • LinkedIn
  • email
  • Drukuj