„Panie mój Boże, do Ciebie wołałem, a Tyś mnie uzdrowił” (Ps 30, 3)

W Jezusie znajdujemy wszystkie znaki mesjańskie zawarte w proroctwach: „Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy jak jeleń wyskoczy i język niemych wesoło wykrzyknie” (Iz 35, 5-6). Jezus sam na świadectwo własnego mesjańskiego posłannictwa nakazał, by oświadczono Janowi Chrzcicielowi: „niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą, umarli zmartwychwstają” (Łk 7, 22), Tak zdarzało się wszędzie kędy przechodził; nawet śmierć była Mu uległa.

W pobliżu Naim Zbawiciel napotyka orszak pogrzebowy; biedna wdowa opłakuje śmierć jedynaka. „Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: ” (tamże 13). Możliwe, że ta niewiasta płacząca przypomniała mu inną, Jego Matkę, która kiedyś miała Go zobaczyć umierającego na krzyżu, ale potem oglądać także zmartwychwstałego. Pragnie przywrócić wdowie jedynego syna. Nie czeka, aż Go poproszą, nie wymaga wyznania wiary – jak to zwykle miało miejsce przed dokonaniem cudu – zdjęty litością mówi: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!” (tamże 14). Jak matce powiedział: „nie płacz”, tak umarłemu synowi rozkazuje wstać. Tylko ten, kto jest panem życia i śmierci może tak mówić, używając słów, które sprawiają to, co oznaczają. „Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce” (tamże 15).

Stary Testament zapisał również zmartwychwstanie dziecka – syna wdowy ze Sarepty – za przyczyną Eliasza. Lecz co za różnica! Prorok zwrócił swe błaganie do Boga, następnie trzykrotnie rozciągnął się nad zwłokami dziecka modląc się: „O Panie, Boże mój! Błagam Cię, niech dusza tego dziecka wróci do niego” (1 Krl 17, 21). Jezus zaś nie potrzebuje posługiwać się gestami czy modlitwami, lecz posiadając władzę działa jak ten, kto własną mocą wydaje prosty rozkaz: wstań.

Św. Augustyn wyjaśniając owo zdarzenie mówi: „Ewangelia opowiada, że Pan wskrzesił widzialnie trzech umarłych, lecz wskrzesił tysiące umarłych niewidzialnie”. Święty był jednym z nich, powstał ze straszliwej śmierci grzechu, dzięki łasce Chrystusa. A podobnie jak on, powstali również inni niezliczeni. Właśnie dzisiaj drugie czytanie wspomina wielkie nawrócenie Pawła. On sam opisuje je w liście do Galatów z nadzwyczajną odwagą: „Słyszeliście przecież o moim postępowaniu ongiś… jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć” (1, 13). Lecz kiedy łaska powaliła go na ziemię na drodze do Damaszku, „natychmiast, nie radząc się ciała i krwi” (tamże 16), zmienił życie i poświęcił się całkowicie Ewangelii Chrystusowej. To są te cuda, jakich Pan nie przestaje działać, wskrzeszając do nowego życia tyle istot opanowanych grzechem. Lecz trzeba, aby ktoś płakał i cierpiał, by wyjednać takie zmartwychwstanie. „Niechaj płacze za tobą – mówi św. Ambroży zwracając się do grzesznika – matka Kościół, który wstawia się za każdym ze swoich synów, jak wstawiała się matka wdowa za swoim jedynym synem… a lud niezliczony [lud wierzących] niechaj uczestniczy w bólu dobrej matki”.

– Wystawiam Ciebie, o Panie, boś mnie wybawił i nie pozwoliłeś, aby wrogowie moi radowali się z mojego powodu. Panie, Boże mój, do Ciebie wołałem, a Tyś mnie uzdrowił. Panie, podniosłeś duszę moją z otchłani, przywróciłeś mnie do życia spośród schodzących do grobu…
Panie, wołam do Ciebie; błagam Ciebie, Boże. Jaki będziesz miał pożytek z mojej śmierci? Z mojego zejścia do grobu? Czyż proch Cię będzie wysławiał albo rozgłaszał Twą wierność?…
Badania moje zmieniłeś mi w wesele; wór pokutny rozwiązałeś mi, opasałeś mnie radością, dlatego serce moje nie zamilknie, będzie śpiewało chwałę Twoją! Panie, Boże mój, będę Cię wysławiał na wieki (Psalm 30, 2-4. 9-13).

– Uwolniłeś mnie nieraz z wielkiego morza goryczy, o dobry Jezu, przychodząc do mnie! Ile razy, kojąc mój gorzki płacz, niewysłowione jęki i szlochy, uleczyłeś moje zranione sumienie przez namaszczenie Twojego miłosierdzia i użyźniłeś je olejem radości! Ileż razy modlitwa, którą rozpocząłem jakby w rozpaczy, napełniła mnie przy końcu weselem i pewnością przebaczenia! Ci, którzy żyją w podobnym utrapieniu, dobrze wiedzą, że Pan Jezus jest prawdziwie lekarzem, który leczy ludzi o sercu skruszonym… Ci zaś, którzy jeszcze tego nie doświadczyli, niechaj wierzą Temu, kto powiedział: Duch Pański namaścił mnie, posłał mnie głosić Ewangelię cichym i leczyć skruszonych sercem. Jeśli jeszcze wątpią, niechaj zbliżą się pewnie, niech tego doświadczą, a w ten sposób przekonają się sami na sobie, co znaczy: miłosierdzia chcę, a nie ofiary (św. Bernard).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 247

Udostępnij:
  • Facebook
  • Wykop
  • Twitter
  • Google Bookmarks
  • LinkedIn
  • email
  • Drukuj