Oto biedak, O Panie, wzywa Cię, a Ty wybaw go ze wszystkich ucisków (Ps 34, 7)

Myśl o święcie Paschy dawnym i nowym, wyrażającym pojednanie człowieka z Bogiem, uobecnia się coraz więcej w liturgii Wielkiego Postu. Pierwsze czytanie przedstawia naród wybrany, jak po długim oczyszczeniu w ciągu czterdziestoletniej wędrówki po pustyni wchodzi wreszcie do ziemi obiecanej i świętuje w radości pierwszą Paschę. Bóg przebacza mu niewierności i dotrzymuje dawnych obietnic dając Izraelowi ojczyznę, w której będzie mógł wznieść na Jego cześć świątynię.

Lecz „to, co dawne, minęło — zauważa drugie czytanie — a oto wszystko stało się nowe!” (2 Kor 5, 17). Wielką nowością jest Pascha chrześcijańska, zastępująca dawną; Pascha, w której Chrystus został ofiarowany, by pojednać ludzi z Bogiem. To już nie jest krew baranka, który zbawia ludzi, ani obrzęd obrzezania lub ofiara z owoców ziemi czyniąca ich miłymi Bogu, lecz sam Bóg osobiście sprawuje zbawienie ludzkości, oddając swojego Jednorodzonego Syna. „Albowiem w Chrystusie Bóg zjednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów” (tamże 19). Tylko Bóg mógł podjąć to dzieło, tylko Jego miłość mogła je natchnąć, a miłosierdzie urzeczywistnić. Niewinny Chrystus zastąpił człowieka grzesznego. Ludzkość została uwolniona z ogromnego ciężaru win, one bowiem spadły na ramiona „Tego, który nie znał grzechu”, a którego Bóg „uczynił dla nas grzechem, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą” (tamże 21). Jeszcze raz Wielki Post wzywa do rozważania miłosierdzia Bożego objawionego w tajemnicy paschalnej, dzięki niej bowiem człowiek stał się w Chrystusie „nowym stworzeniem”, wolnym od grzechu, pojednanym z Bogiem, wracającym do domu Ojca.

Dwie przypowieści ewangeliczne mówią o powrocie. Jezus posługuje się nimi, by dać zrozumieć ludziom uważającym się za sprawiedliwych — uczonym w Piśmie i faryzeuszom — tajemnice miłosierdzia Bożego. Jezus przyszedł dać życie grzesznikom, ma wiec prawo ukryć się pod figurą pasterza, który zostawia trzodę i idzie szukać owcy zbłąkanej, „a znalazłszy ją, bierze z radością na ramiona” (Łk 15, 5). Chrystus szuka każdego człowieka, Jego łaska i miłość idzie za nim; jest bowiem odkupiony Jego krwią. Każdy człowiek powinien pozwolić, by Pan go dosięgnął, pochwycił i podniósł do lepszego życia.

Następną jest przypowieść o synu marnotrawnym, który opuścił dom ojca zażądawszy swojej części, by żyć w niezależności i swobodzie. Wskutek występków utracił jednak mienie i swobodę, stając się niewolnikiem namiętności i nędznym pastuchem świń. Przyczyną jego powrotu stały się wyrzuty sumienia, echo głosu Bożego. Bóg jest tym ojcem, który wyczekuje bez wytchnienia synów, co Go opuścili, i pobudza ich do powrotu cierniem doznanego zawodu i wyrzutami sumienia. A gdy zobaczy ich na drodze skruchy, wybiega naprzeciw, by przyśpieszyć pojednanie, zaofiarować im pocałunek przebaczenia i urządzić przyjęcie. W tym przyjęciu muszą uczestniczyć także synowie pozostali w domu, wierni obowiązkom więcej może ze zwyczaju niż z miłości, a więc niezdolni zrozumieć miłości ojca ku zbłąkanym braciom, jego radości z ich powrotu, i dzielić jej z nim. Zresztą wszyscy ludzie, chociaż w różny sposób i w różnej mierze, są grzesznikami. Błogosławieni ci, którzy uznając to z pokorą, odczuwają potrzebę pojednania się z Bogiem, nawracania się coraz bardziej do Jego miłości i do miłości ku braciom.

– Boże, który za pośrednictwem swojego Syna w przedziwny sposób pojednałeś nas ze sobą, spraw, aby lud chrześcijański spieszył z żywą wiarą i szczerym oddaniem ku nadchodzącym Świętom Wielkanocnym (Mszał Polski: kolekta).

– O Jezu, ja jestem owieczką zbłąkaną, a Ty dobrym Pasterzem: w trosce i niepokoju o mnie podążyłeś moimi śladami, dosięgłeś mnie wreszcie i, po tysiącznych pieszczotach, wziąłeś mnie na ramiona i z radością odprowadziłeś do owczarni… ja jestem niestety owym synem marnotrawnym, który roztrwonił Twoje dobra: dary naturalne i nadnaturalne. Doprowadziłem się do opłakanego stanu, gdyż uciekłem daleko od Ciebie, który jesteś Słowem, przez które wszystkie rzeczy zostały uczynione, bez którego wszystko jest złem, ponieważ jest nicością. Ty natomiast jesteś najbardziej kochającym Ojcem: przyjąłeś mnie uroczyście wówczas, gdy opamiętawszy się powróciłem do domu i znowu u Ciebie poszukałem schronienia, rzucając się w Twoje ramiona. Przyjąłeś mnie znów za syna, dopuściłeś mnie do swego stołu, do swych radości, uczyniłeś mnie ponownie swoim dziedzicem!…

A Ty, o Jezu, byłeś zawsze dla mnie dobry, byłeś najłagodniejszym barankiem, nazwałeś mnie swym przyjacielem, patrzałeś na mnie z miłością nawet wtedy, gdy pogrążony byłem w grzechu, błogosławiłeś mi, gdy ja Ci złorzeczyłem, z krzyża modliłeś się za mnie, a z Twego przebitego Serca wytrysła fala boskiej krwi, która mnie obmyła z brudu, starła moje nieprawości; wyrwałeś mnie śmierci, dając za mnie swe życic, zwyciężyłeś śmierć, a przyniosłeś mi życie i otworzyłeś mi raj. O miłości, miłości Jezusowa! Zwyciężyła ona wreszcie i sprawiła, że jestem z Tobą, mój Mistrzu, Przyjacielu, Oblubieńcze, Ojcze. Oto jestem w Twoim Sercu! Co chcesz, abym czynił? (Jan XXIII: Dziennik duszy, rok 1900).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 339

Udostępnij:
  • Facebook
  • Wykop
  • Twitter
  • Google Bookmarks
  • LinkedIn
  • email
  • Drukuj