Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan, błogosławiony człowiek, który się do Niego ucieka (Ps 34, 9)

Jezus, chleb żywy, który zstąpił z nieba, jest ośrodkiem dzisiejszej liturgii słowa skierowanej całkowicie ku Eucharystii. Bardzo stosowny wstęp tworzy pierwsze czytanie (1 Krl 19, 4-9). Oto Eliasz uciekając na pustynię, by uniknąć gniewu królowej Jezabel, znużony siada pod krzakiem janowca i narzeka: „Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków” (tamże 4). Walcząc do ostatka w obronie czci prawdziwego Boga, Prorok stwierdza, że jest równie biednym człowiekiem jak wszyscy inni, i wzywa śmierci. Lecz zaledwie zasnął, słyszy głos: „Wstań, jedz!” (tamże 5. 7). Anioł Pański postawił obok niego podpłomyk i dzban z wodą; dzięki jego wezwaniu Eliasz „powstał, zjadł i wypił, a następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do Bożej góry Horeb” (tamże 8). Zniechęcenie proroka odzwierciedla przeżycia człowieka, który dokonawszy wielkich przedsięwzięć — nawet apostolskich — a może nawet wierząc, że jest kimś więcej niż inni, w pewnej chwili widzi siebie na ziemi całkowicie pozbawionego sił. Cenne to doświadczenie uświadamia człowieka, jak bardzo sam sobie nie poradzi, i jak bardzo nieustannie potrzebuje Boga. A pokarm boski, który orzeźwia Eliasza udzielając mu siły, by wytrzymał długą drogę aż na świętą górę, jest jasnym symbolem Eucharystii, wiatyku chrześcijanina w jego drodze do wieczności, o czym mówi dzisiejsza ewangelia (J 6, 41-52) podejmując temat minionej niedzieli.

Żydzi szemrali, ponieważ Jezus oświadczył, że jest chlebem, który zstąpił z nieba. Czyż może chleb przybrać postać człowieka? A ten człowiek — Jezus — czyż nie jest „synem Józefa”, którego ojca i Matkę „wszyscy znają?” (tamże 42). Nie mając wiary, nie mogą wznieść się ponad materialne tłumaczenie słów Pana. Z drugiej strony, wiara jest darem: „Nikt nie może przyjść do Mnie — mówi Jezus — jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał” (tamże 44). Ojciec pociąga, lecz człowiek powinien pozwolić pociągnąć się i przyjmować pouczenie: „Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie” (tamże 45). Grzechem Żydów pozostanie uparte odrzucanie słowa Bożego, które doszło do nich przez Chrystusa. Chrystus jest sakramentem Ojca, kto Go odrzuca, nie może iść do Ojca ani nie może osiągnąć życia wiecznego; tylko ten, „kto wierzy, ma życie wieczne” (tamże 47), Straszliwy jest ten opór stawiany Zbawicielowi przez Jego współczesnych, którzy przecież tak samo jak uczniowie patrzyli na Jego cuda i słuchali Jego nauki. Chrystus jednak jest również dzisiaj w swoim Kościele, wszyscy ludzie mogą Go znaleźć w Eucharystii; lecz ilu wierzy w tę „tajemnicę wiary”? Nie na próżno Jezus, zanim ją zapowiedział, nalegał tak bardzo na konieczność wiary. U tego, kto wierzy, słowa Pana nie wzbudzają żadnej wątpliwości: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (tamże 51). Żydzi karmieni manną poumierali; Eliasz wzmocniony chlebem przyniesionym przez anioła miał siłę iść na świętą górę, gdzie Pan objawił mu się w tajemniczej teofanii. Chrześcijanin, który pożywa ciało Chrystusa, „żył będzie na wieki” i zostanie dopuszczony do oglądania swojego Boga twarzą w twarz. W ciągu tej drogi prowadzącej do wiecznej wizji nie jest sam, lecz jest ściśle zjednoczony z braćmi i tworzy jedno ciało z tymi, którzy również jak on pożywają Eucharystię, sakrament miłości i jedności. W ten sposób staje się on zdolny „żyć w miłości (Ef 5, 2; II czytanie), naśladując miłość Boga, który go tak umiłował, że dał mu swojego Jednorodzonego, i naśladując miłość Chrystusa, który wydał siebie za niego, aż po śmierć na krzyżu, aż po Eucharystię, w której karmi go swoim ciałem.

– O najsłodszy Chlebie, uzdrów podniebienie mojego serca, abym doświadczył słodyczy Twojej miłości. Uzdrów je z wszelkiej słabości, abym nie kosztował innej słodyczy poza Tobą, nie szukał innej miłości, nie kochał innej piękności poza Tobą. O Chlebie najczystszy, który zawierasz w sobie wszelką rozkosz i smak wszelkiej słodkości, zawsze nas orzeźwiasz i nigdy nie zawodzisz, niech Tobą karmi się moje serce, a Twoja słodycz niech napełni wnętrze duszy mojej. Tobą nasyca się całkowicie anioł; Tobą niech posila się, według swojej zdolności, człowiek pielgrzym, aby umocniony tym pokarmem nie ustał w drodze.

Chlebie święty. Chlebie żywy… który zstąpiłeś z nieba i dajesz życie światu, przyjdź do mego serca i oczyść mnie z wszelkiej nieczystości ciała i ducha. Wejdź do duszy mojej i uświęć mnie zewnętrznie i wewnętrznie. Bądź zawsze ocaleniem mojej duszy i mojego ciała. Oddal ode mnie nieprzyjaciół, zastawiających na mnie swe sidła: niech przed obecnością Twojej mocy daleko uciekną, abym umocniony przez Ciebie wewnątrz i zewnątrz, doszedł prostą drogą do Twego królestwa, gdzie będziemy Cię oglądać, już nie okrytego tajemnicą jak w tym życiu, lecz twarzą w twarz… Wówczas nasycisz mnie sobą tak przedziwną sytością, że już nie będę odczuwał głodu ani pragnienia na wieki (św. Anzelm).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 40

Udostępnij:
  • Facebook
  • Wykop
  • Twitter
  • Google Bookmarks
  • LinkedIn
  • email
  • Drukuj