Patrząc po ludzku, św. Wojciechowi (956-997) niewiele się w życiu udało. Ani biskupstwo, z którego musiał uchodzić, ani życie mnisze, z którego musiał zrezygnować w posłuszeństwie papieżowi, ani nawet wyprawa misyjna do Prus, bo został zamordowany na samym jej początku. We wszystkim jednak, co robił, starał się być świadkiem Chrystusa zmartwychwstałego. I dlatego udało mu się przynajmniej jedno: stał się „ziarnem pszenicy, które obumarło i przyniosło obfity plon”. Jest nielicznym spośród świętych tak szybko wyniesionych na ołtarze – kanonizowano go dwa lata po jego śmierci.

O. Przemysław Ciesielski OP, „Oremus” marzec/kwiecień 2008, s. 123-124

Udostępnij:
  • Facebook
  • Wykop
  • Twitter
  • Google Bookmarks
  • LinkedIn
  • email
  • Drukuj