Czas działalności barwnej postaci proroka Eliasza przypada na okres, gdy zagrożeniem dla wiary Izraela stał się kult Baala, bożka urodzaju i deszczu (ok. VIII w. przed Chr.). Susza zapowiedziana przez Eliasza miała być wezwaniem do nawrócenia. Dzisiejszy fragment z Pierwszej Księgi Królewskiej ukazuje, że Bóg troszczy się o proroka oraz o udzielającą mu gościny wdowę z Sarepty koło Sydonu i jej syna, a więc że to On jest Tym, który oddala widmo głodu i śmierci, nie Baal. Na uwagę zasługuje zaufanie wdowy i jej posłuszeństwo słowom proroka. Przygotowuje dla niego strawę, ryzykując, że nic już nie zostanie dla niej i jej dziecka. Zaufanie kobiety zostaje nagrodzone: „Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się, zgodnie z obietnicą, którą Pan wypowiedział przez Eliasza”. Jej wiara jest obrazem wiary pogan, oczekujących objawienia się prawdziwego Boga. Sam Chrystus przywoła tę postać w Ewangelii, ubolewając nad niewiarą mieszkańców Nazaretu (por. Łk 4, 25-26). Słuchając tej historii, pytajmy się o nasze zaufanie Bogu. Czy rzeczywiście wierzymy, że On troszczy się o nas? Czy jesteśmy posłuszni Jego słowu, choćby wydawało nam się trudne i niezrozumiałe? Jak przyjmujemy Jego wysłanników?
Natomiast Ewangelia dzisiejsza przypomina nam, że jesteśmy solą ziemi, światłem świata i miastem położonym na górze. Słowa te zapraszają nas, abyśmy odkrywali moc wiary i dynamikę łaski, które otrzymaliśmy na chrzcie św. Jeżeli nimi żyjemy, to znaczy, jeżeli żyjemy w przyjaźni z Chrystusem, to ta szczególna więź nie może nie promieniować na otoczenie. Nie chodzi tu o jakieś nadzwyczajne i spektakularne gesty czy słowa, ale o wierność łasce i autentyczność życia. Dobrym przykładem jest patron dnia dzisiejszego, bł. Bogumił (XII w.). Po trzech latach pełnienia urzędu biskupiego zrezygnował z kierowania archidiecezją gnieźnieńską, by prowadzić życie pustelnicze. Choć ukryty przed światem, stał się jednak „miastem położonym na górze”. Jego kult pojawił się już w średniowieczu, chociaż na beatyfikację przyszło mu poczekać aż do 1925 roku. I wspominamy go do dzisiaj. Módlmy się przez jego wstawiennictwo, by także dla nas wiara nie była jedynie świątecznym ozdobnikiem, niedzielnym dodatkiem czy zwietrzałą solą, ale by, przenikając całe nasze życie, nadawała mu blasku i smaku oraz chroniła przed zepsuciem przez łatwiznę, jaką często proponuje świat.
ks. Wojciech Zimny